Z Dionizym GARBACZEM, autorem książki “Czas wyklętych”, rozmawia Mariusz Biel
– Napisał pan we wstępie do książki, że jej karty pozwolą bliżej poznać czas wyklętych, czas wierności przysiędze i meandrów walki o niepodległą ojczyznę. Również o tę naszą małą ojczyznę. A czy kiedyś poznamy całkowitą prawdę tamtych lat?
– Będzie o to bardzo trudno. Ja miałem to szczęście, że już w latach 80. ubiegłego wieku, gdy zbierałem materiał do “Wołyniaka”, mogłem rozmawiać bezpośrednio z ludźmi pamiętającymi powojenne lata, będącymi świadkami tamtych zdarzeń. Później mogłem wejść do IPN-u. Byłem w zespole bp. Tokarczuka, dokumentującym wszystkie kwestie dotyczące diecezji przemyskiej w czasach wojny i okupacji. Przy okazji natrafiłem na dokumentację dotyczącą faktów, wydarzeń z czasów powojennych. I tak naprawdę, dopiero połączenie relacji moich rozmówców z tym, co zastałem w dokumentach państwowych pozwoliło mi być jak najbliżej prawdy. Bo trzeba wiedzieć, że bardzo często relacje ludzi nie pokrywały się z tym, co było w dokumentach IPN-u.
– To normalne, że bezpieka zadbała o to, by odpowiednim tekstem opatrzone były “papiery” tych, którzy sprawiali im problem, a których bito, więziono, mordowano…
– Dokładnie tak. Dlatego, jak powiedziałem, dopiero zestaw: relacja świadka plus dokument, dawał mi jak najbardziej przybliżony obraz tego, co tak naprawdę działo się w tamtych czasach. Miała powstać książka o patriotach z naszej ziemi i taka powstała.
CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ W PAPIEROWYM WYDANIU SZTAFETY – NUMER Z 5 MARCA