Chociaż lecznicze właściwości wody siarczkowej, której pokłady odkryto w Lipie potwierdzone są już od 2014 roku, to jednak do dzisiaj nikt nie pobiera tego zbawczego dla zdrowia surowca z gotowego odwiertu. Do tej pory nie udało się zdobyć koncesji na wydobycie. A jest to niezbędny krok w stronę utworzenia uzdrowiska, o którym w gminie Zaklików mówi się od lat.
Odwiert wykonano już kilka lat temu. W pierwszym kwartale 2014 roku z otworu wytrysnęła woda o intensywnym zapachu siarki. W maju tego samego roku woda została przebadana w Ośrodku Badań i Kontroli Środowiska w Katowicach, który wydał świadectwo potwierdzające jej lecznicze właściwości. Okazało się, że jest więcej niej trzykrotnie więcej siarkowodoru niż w wodzie z Buska Zdroju. Pod względem zawartości tego związku chemicznego jest to druga woda w Polsce, lepsza jest tylko woda ze źródła „Malina” w Solcu Zdroju.
W dokumencie wskazano, że woda z Lipy może leczyć choroby skóry, układu ruchu, układu nerwowego, układu krążenia, choroby układowe tkanki łącznej, a nawet choroby cywilizacyjne takie jak zespół wypalenia zawodowego, pracoholizm czy stany poczucia obniżonej wartości.
Jeszcze w tym roku władze gminy Zaklików zamierzają powołać do życia spółkę, której jedynym udziałowcem byłaby gmina. Głównym zadaniem nowo powołanego podmiotu ma być uzyskanie koncesji na wydobycie leczniczej wody. Gmina o takie pozwolenie starać się nie może, a burmistrz Zaklikowa stoi na stanowisku, że lepiej będzie gdy cenny surowiec będzie rozdzielała spółka zależna od gminy niż prywatny inwestor.
– Ta spółka już dawno powinna istnieć, ale uchwałę o jej powołaniu dwa razy zdjęto z porządku obrad. Gdyby nie to, bylibyśmy w połowie zdobywania koncesji – mówi „Sztafecie” burmistrz Zaklikowa Zdzisław Wójcik.
A proces zdobywania koncesji może trwać nawet dwa lata, przy dobrych wiatrach półtora roku. – Zakładam, że na listopadowej sesji zostanie podjęta uchwała o powołaniu spółki i zaraz potem składamy dokumenty do KRS-u – dodaje burmistrz Zaklikowa. – W tej sprawie mamy przychylność Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie, bo to wręcz oni dzwonili do nas z pytaniem co się dzieje, że mamy odwiert, a nie staramy się o koncesję na wydobycie.
Chociaż głównym zadaniem spółki będzie zdobycie koncesji na wydobycie leczniczej wody, to jednak w przyszłości mogłaby na przykład zająć się wykonywaniem przyłączy czy układaniem kostki. – W PKD wpiszemy różne rodzaje działalności, w zależności od potrzeb ludzi. Spółka zajmie się wykonywaniem pewnych usług, których gminie na prywatnym terenie wykonać nie wolno – tłumaczy Zdzisław Wójcik.
Po powołaniu spółki burmistrz nie przewiduje likwidacji referatu gospodarki komunalnej. Nie planuje też przekazania spółce zarządzania całą siecią wodno-kanalizacyjną.
– Taka spółka to na pewno bardzo wygodne rozwiązanie. Gmina ma 100 procent udziałów. Spółka jest w pełni zależna od nas, ale już np. jej ewentualny dług już nas nie obciąża – dodaje burmistrz Zaklikowa.
Przyznaje też, że dla jego gminy leczniczy surowiec jest ogromną szansą, której nie wolno zaprzepaścić. – Ta woda będzie wykorzystana bez względu na to, co osoby, którym jest to nie po drodze robią. Jeżeli my tego nie zrobimy, to przyjdzie w końcu jakiś prywatny inwestor, wywierci otwór i nie będziemy mieć nic do powiedzenia. Wtedy nie będzie się liczyło zdanie żadnego mieszkańca Lipy, radnego, ani każdej innej osoby, której się to nie będzie podobało. Bo to będzie na prywatnej działce, inwestor zrobi koncesję i tyle. A my stracimy tylko parę lat. Usiłuję do tego nie dopuścić. Bo jak on wywierci otwór, powiedzmy pół kilometra od naszego, i obejmie go obszarem górniczym, to będziemy mieć 300 tysięcy złotych wyrzucone w błoto. Oczywiście łaskawie mógłby powiedzieć, że odkupi nasz odwiert np. za pół ceny, jako otwór zastępczy. Ale to jest żaden interes – konkluduje burmistrz Wójcik.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W PAPIEROWYM WYDANIU SZTAFETY NR 45/2016