– Chciałbym zapewnić, że w tym momencie prace prowadzone są zgodnie z harmonogramem, który przedstawiliśmy w maju, nie ma żadnych opóźnień, jesteśmy nawet ociupinkę do przodu – mówił podczas konferencji prasowej Andrzej Wojtaś, zastępca naczelnika wydziału inwestycji, transportu i pozyskiwania funduszy.
W maju bieżącego roku po kilku miesiącach przerwy proces rekultywacji stalowowolskich stawów osadowych został wznowiony. Roboty wstrzymano końcem ubiegłego roku kiedy okazało się, że zawartość stawu nr 6 jest mocno niedoszacowana, a przyjęta metodyka scalania zbiorników 1-5 nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Konieczne było więc opracowanie innej technologii neutralizacji odpadów oraz uzyskanie nowych decyzji i pozwoleń na realizację tej inwestycji. Od maja roboty idą pełną parą, znacząca część prac została już wykonana. Staw nr 6 opróżniono niemal w stu procentach, a jego zawartość przewieziono na zbiorniki 1-5 gdzie prowadzony jest proces solidyfikacji polegający na zestaleniu zanieczyszczeń. Według pierwszych szacunków w „szóstce” miało być około metra odpadów, było o cztery metry więcej.
– Jeżeli chodzi o solidyfikację jesteśmy na etapie 50-60 proc. zaawansowania prac. Sądzimy, że solidyfikacja przy sprzyjających warunkach atmosferycznych powinna zakończyć się na przełomie września i października na wszystkich stawach – mówił Piotr Mrówczyński z firmy Prote.
Na początek września firma zaplanowała usuwanie betonu ze stawu nr 6 oraz zanieczyszczonej ziemi spod zbiornika. Wydobyty materiał zostanie poddany utylizacji. Po zakończeniu procesu wydobycia niecka stawu szóstego zostanie zasypana gruntem obojętnym. Na ten rok, jeżeli warunki atmosferyczne pozwolą zaplanowano jeszcze położenie warstw rekultywacyjnych.
W przyszłym roku wykonany zostanie system odprowadzania wód opadowych, pojawią się też pierwsze nasadzenia.
Stalowowolskie stawy osadowe zostały wpisane na listę ponad 40 bomb ekologicznych o znaczeniu ogólnopolskim. Prowadzony w ostatnich latach monitoring jakości wody w glebach przyległych do stawów osadowych jednoznacznie wykazywał, że dochodzi tam do przeciekania substancji niebezpiecznych. Zbiorniki określane są mianem tykającej bomby ekologicznej, bowiem zawarte w nich substancje stanowią zagrożenie dla sąsiadującego ze składowiskiem głównego zbiornika wód podziemnych nr 425 Dębica – Stalowa Wola – Rzeszów.
– Efekt prac będzie widoczny po kilku latach w postaci zmniejszenia zanieczyszczeń w piezometrach – mówił Andrzej Wojtaś. Piezometr to otwór badawczy pozwalający na analizowanie próbek wody. Zgodnie z obowiązującymi przepisami monitoring zamkniętego składowiska musi być prowadzony przez 30 lat. Aby w pełni kontrolować zachodzące zmiany miasto planuje wykonać dodatkowe 4 piezometry. Łącznie będzie ich 12.