Bez kontuzjowanego Damiana Tabora, z grającym z podkręcona kostką Jackiem Buczkiem i bez Jakuba Szubarta i Jacka Wojtanowicza, których zabrakło w składzie, Stal pokonała łódzki KS i utrzymała miejsce w pierwszej ósemce.
Do gości należał tylko początek spotkania. Po celnych rzutach Kuczmery i Świta wygrywali 4:0. Stal szybko jednak odrobiła straty. Drugi raz łodzianie prowadzili w 7. minucie, po rzucie Dominika było 8:9. Na więcej Stal im już w tym meczu nie pozwoliła. Dwie „trójki” Leszka Kaczmarskiego, jedna Mateusza Łabudy i celny rzut Bejnara, sprawiły, że dwie i pół minuty przed zakończeniem pierwszej kwarty, Stal prowadziła dziewięcioma punktami (19:10). I praktycznie już do końca spotkania stalowcy utrzymywali bezpieczną przewagę punktową. W 28. minucie, po celnym rzucie „za trzy” Marcina Bandygi było 60:46. Goście gonili, ale Stal umiejętnie kontrolowała grę. Coraz lepiej w naszej drużynie spisuje się Maciej Kindlik, który pod nieobecność chorego Damiana Tabora, pełni rolę rozgrywającego i wywiązuje się z tej roli więcej niż przyzwoicie. Z tej mąki może być chleb…
STAL – ŁKS AZS SG UŁ 77:67 (22:13, 21:19, 19:18, 15:17)
STAL: Gumiński 20 (3×3), Kaczmarski 18 (4×3), Łabuda 12 (3×3), Bandyga 9, Buczek oraz Kindlik 9 (1×3), Bejnar 6 (1×3, 8 zb.), Baj 3, Pietras.
ŁKS: Bartoszewicz 17 (9 zb.), Dominiak 12 (2×3), Świt 8 (2×3), Kochaniak 5, Kuczmera 3 oraz Wal 10 (9 zb.), Dróżdż 8 (1×3), Lewandowski, Rosik, Grzegorzewski, Zakrzewski.
Sędziowali: Grzegorz Dziopak, Dominik Hałka.