Barwny korowód zapustników hucznie świętował ostatni dzień karnawału. Wierni przekazywanej z pokolenia na pokolenie tradycji radomyślanie przywdziali kolorowe stroje, cudaczne maski i ruszyli na poszukiwania kandydata na męża dla Maryny. Gdy znaleźli chętnego do ożenku utworzyli weselny orszak i pomaszerowali ulicami Radomyśla.
Wzorem lat ubiegłych zapustnicy wraz z mieszkańcami Radomyśla rozpoczęli swój przemarsz z podwórka pani Gizeli Krajewskiej. Seniorka poruszała się na bryczce. Rolę woźnicy pełnił zamaskowany strażak na quadzie. Kolorowy orszak weselny maszerował przy dźwiękach muzyki pozdrawiając wszystkich napotkanych mieszkańców i przejezdnych. Zapustnicy na swojej trasie mieli kilka przystanków.
W pierwszej kolejności odwiedzili okoliczne sklepy, następnie udali się do Urzędu Stanu Cywilnego gdzie na parę młodą czekał już wójt gminy Radomyśl nad Sanem Jan Pyrkosz. Wójt udzielił ślubu Marynie i jej dopiero co „upolowanemu” wybrankowi. Państwo młodzi wymienili obrączki, odebrali prezenty i ruszyli na parkiet. Narzeczeni nie składają ślubnej przysięgi gdyż podobnie jak reszta zapustników milczą, aby nie zdradzać kto kryje się pod przebraniem.
Po ceremonii orszak weselny udał się do banku, po małe wsparcie finansowe – tak na dobry początek. Kolejnym punktem programu była wizyta w ośrodku zdrowia, gdzie para młoda przeszła gruntowne badania. Podczas przemarszu zapustnicy odwiedzili też aptekę, w końcu proszki na ból głowy mogą się przydać po tak hucznym pożegnaniu karnawału.
Na zakończenie uczestnicy zabawy obeszli w koło Mały Rynek i udali się na plebanię do księdza proboszcza Józefa Turonia na poczęstunek. Przed kapłanem postawiono nie lada wyzwanie, bowiem to właśnie on musi zgadnąć kto kryje się pod maskami.